czwartek, 20 czerwca 2013

W ostatnią niedziele zachęceni ogromną reklamą fejsbukowo - radiową wybraliśmy się na festiwal jedzenia ulicznego organizowanego przez właściciela Spoco Loco - Tomasza Jakubiaka. Impreza organizowana była w miasteczku Wilanów. Na miejsce dotarliśmy 2 godziny po rozpoczęciu eventu i to co tam zastaliśmy zdecydowanie przeszło nasze oczekiwania!


Zacznijmy jednak od początku. Na festiwalu oprócz znanych nam już nazw (Bocca Burger, Spoco Loco, Groole, Subway(?!), Soul Burger) pojawiło się coś nowego, a dokładnie krakowski Moa Burger. Chętnie spróbowalibyśmy potraw z każdego stanowiska, jednak nasze żołądki nie byłyby w stanie tego pomieścić, a nawet jakby pomieściły, to ważylibyśmy po 300 kg. Ograniczyliśmy się więc do przetestowania burgerów naszych południowych kolegów. Żeby zjeść to cudo musieliśmy zaczekać w kolejce koło 50 minut, nie ma co się jednak czemu dziwić, po 2 godzinach festiwalu Moa burger zamówionych miał już ponad 100 burgersów. Cała ekipa uwijała się jak mogła, jednak ciężko było im dostarczyć tyle kanapek w krótkim czasie. Z menu zawierającego 3 pozycję, każda po 20 zł wybraliśmy BBQ (mięso wołowe,  boczek, sos BBQ, sałata, ogórek, pomidor, czerwona cebula, sos pomidorowy, majonez) oraz MOA (mięso wołowe, boczek, ser edamski, burak, ananas, sałata, pomidor, ogórek, czerwona cebula, sos pomidorowy, majonez.).





Już po samym wyglądzie można było stwierdzić, że kanapki będą smaczne, fajna bułka, oryginalnie doprawione mięso, ciekawe dodatki. Tablica z menu głosiła, że burger zawierał 200 g mięsa, jednak wydawał się o wiele większy. A smak? REWELACJA, dawno nas nic tak pozytywnie nie zaskoczyło! Idealne wręcz burgery, PYCHA! Jedyną wadą jaką znaleźliśmy w MOA jest to, że znajdują się tylko w Krakowie... Zapraszamy do Warszawy! Krakowianie przy pracy:



Kontynuując opisywanie festiwalu, oprócz burgerów na wielu stanowiskach mogliśmy znaleźć wiele ciekawych i zdrowych własnych wyrobów:






Oraz znanych już nam rzeczy:






Warto też wspomnieć, że podczas festiwalu organizowanych było wiele konkursów np. na jedzenie burgerów na czas, warsztaty kulinarne dla najmłodszych (Szkoła na widelcu) oraz przez cały czas towarzyszył nam DJ. 

Organizator pomyślał także o najmłodszych, które oprócz warsztatów mogły korzystać z trampoliny, dmuchanego zamku, oraz strefy kolorowania śmiesznym piaseczkiem.




Podsumowując: Festiwal uważamy za udany. Idea slow foodu stała się ostatnio bardzo popularna, szkoda tylko, że organizatorzy i wystawcy festiwalu aż za bardzo wczuli się w rytm slow. Przyjechaliśmy dość wcześnie, więc kolejki nie były jeszcze powalające. Jednak koło godziny 15 ogonki skutecznie zniechęcały gości, co gorsza w wielu stoiskach skończyły się również składniki. Przypuszczamy, że było to spowodowane zaskakująco dużą liczbą odwiedzających. Liczymy na kosmetyczne poprawki organizacyjne i nie możemy doczekać się następnego razu! 

Pozdrawiamy!




Tagged:

0 komentarze:

Prześlij komentarz